Język, na który czytelnik pobieżny nie zwraca aż takiej dużej uwagi, jest niezbywalną wartością, nawet jeśli czasem zdarza się Mickiewiczowi coś, co dzisiaj uchodzi za błąd, jak na przykład forma „wsiąść” albo konstrukcja „patrząc serce boli”, to jednak wierzymy, że możemy tak powiedzieć, bo Mickiewicz tak mówił. Mickiewicz mówił trochę inaczej niż my. To oczywiste, że ta polszczyzna kresowa brzmiała fonetycznie trochę inaczej, ale chyba nie powinniśmy tego aż tak odczytywać dzisiaj sobie na głos czy też w głowie. Inaczej stawiał akcenty. Można to zneutralizować. Czytać to tak, że nie bardzo słyszymy, w którym to miejscu akcent pada, ale dobrze jest, jeśli go sobie trochę przybliżamy.
Naturalne jest pragnienie, żeby móc usłyszeć język autora, ale nie mamy nagrań Mickiewicza. Czasem myślę sobie, że może po kilkuset latach naukowcy wymyślą coś takiego, co pozwoli nam odzyskać wszystkie brzmienia, które kiedyś zostały słyszane przez naszych przodków i wypowiadane. Chciałbym usłyszeć kiedyś „Pana Tadeusza” mówionego przez Mickiewicza, ale być może byłby to trochę inny tekst. Na razie on jest też mój i dla mnie jest najbardziej mój. I dlatego właśnie go czytam, i dlatego czytam go jeszcze raz i jeszcze raz głośno – i teraz już może nie tylko dla siebie.
– Jerzy Bralczyk